Czy miasto Gdynia musi zostać całkiem zabudowane "do wewnątrz"? Czy interes dewelopera zawsze musi wygrać z prawem mieszkańców miasta do zachowania istniejącej zieleni, trawników, parków i czystego powietrza? Czy problem stopniowej likwidacji terenów zielonych dotyczy tylko dzielnicy Wzgórze Świętego Maksymiliana, Śródmieścia, Kamiennej Góry, czy także obejmuje inne dzielnice Gdyni? Niżej podpisany, był przez trzy kolejne kadencje (od początku powstania) radnym rady dzielnicy Wzgórze Św. Maksymiliana (pełniąc różne funkcje z sekretarzem RD włącznie). Niestety, idea rad dzielnic jako jednostek pomocniczych samorządu gdyńskiego została zamieniona w jego karykaturę. O tym napiszemy w osobnej części naszej strony, pt „Rady dzielnic”. Koniec końców, ostatnie wybory do tzw „rad dzielnic” odpuściłem sobie – podobnie jak ja uczyniło to wielu innych gdynian którzy wcześniej próbowali walczyć z wiatrakami... Rezultat taki, że obecnie część rad dzielnic w Gdyni nie została nawet w 100 % obsadzona (mniej kandydatów jak mandatów) gdyż rozsądni gdynianie „tropnęli się” że to „ściema" jak mawia młodzież. Jeśli chodzi o mnie i dużą grupę mieszkańców miasta którzy myślą podobnie jak ja, to postanowiliśmy pójść inną drogą, niż te "gdyńskie wydmuszki qusi-samorządowe" jakimi są rady dzielnic. Wobec braku rzeczywistych możliwości wpływania na skandaliczne decyzje polityków z UM Gdyni, którzy np. widzą rozwój Gdyni w zabudowie i betonowaniu ostatnich zielonych terenów Śródmieścia, postanowiliśmy założyć stowarzyszenie Gdynia SOS. Początki były trudne – nie ze względu na brak entuzjastów tego pomysłu. Zaryzykuję twierdzenie, że obecnie w Polsce, konstytucyjne prawo obywateli do zrzeszania się w dużej części jest tylko na papierze. Brak bezpłatnej pomocy prawnej, nieprzychylne traktowanie w urzędach użyteczności publicznej, brak jakiejkolwiek pomocy finansowej, kłody rzucane przez gdyńskich polityków samorządowych - to tylko pierwsze z brzegu problemy do pokonania. Co do tych „gdyńskich polityków samorządowych” to zilustruję to przykładem. „Na początku było słowo...” - tak zaczyna się Pismo Święte. A na początek założenia stowarzyszenia trzeba zorganizować zebranie mieszkańców. Aby zorganizować takie zebranie, trzeba zorganizować salę i zawiadomić tych mieszkańców. Ktoś powie - przecież jest bezpłatny informator miejski - "Ratusz". O "Ratuszu" też napiszemy na naszszej stronie przy innej okazji. Niestety. Zawiadomić trzeba inaczej - można najprościej - rozlepiając drukowane plakaty, kartki formatu A4 przyklejane estetyczną niebrudzącą przeźroczystą taśmą samoprzylepną. A więc panie-entuzjastki rozklejają małe ogłoszenia o zebraniu założycielskim, na ul. Świętojańskiej. Z naprzeciwka idzie wiceprezydent miasta Gdyni Stępa - z zaciekawieniem obserwujący akcję. Tym bardziej że inicjator zebrania, podpisany pod ogłoszeniem, znany jest zarządowi miasta Gdyni od trzech kadencji jako krnąbrny i dociekliwy radny Wzgórza Św. Maksymiliana... Za 3 minuty zjawia się (jak spod ziemi) patrol gdyńskiej straży miejskiej (o straży miejskiej też napiszemy w osobnym dziale na naszej stronie – na wszystko przyjdzie czas). Zbrojni po zęby w pałki dzielni strażnicy natychmiast zdzierają ogłoszenia, starsze osoby naklejające nie omieszkają wylegitymować i zagrozić im mandatami w wysokości 500,- zł za... zaśmiecanie miasta Gdyni (wszak entuzjastki - przyszłe członkinie stowarzyszenia nie dysponują (na zawołanie dzielnych strażników) stosownym zezwoleniem na piśmie od właściciela tej czy innej kamienicy... Trzeba dbać o czystość miasta. Brawo. (A nawiasem mówiąc, czystość miasta opiszemy w innych działach naszej strony internetowej). To co wyżej - to taki mały kwiatek nie pasujący przecież do wirtualnego obrazu sukcesu gdyńskiej demokracji samorządowej... Pomimo takich i innych przeszkód zebranie odbyło się – oczywiście za salę w samorządowej szkole zapłaciliśmy po „zrzutce do kapelusza” (znowu łamanie prawa, wszak zbiórki publiczne bez stosownego zezwolenia są nielegalne!) . Potem były korowody z rejestracją (w Sądzie Rejonowym w Gdańsku przychylna atmosfera, w przeciwieństwie do Urzędu Miasta Gdyni). Koniec końców stowarzyszenie posiada już status organizacji pożytku publicznego, ma swoje konto bankowe które podajemy w linku „dane o organizacji” i na które to konto prosimy życzliwych sympatyków o łaskawe datki na cele naszej działalności. W formularzu PIT-37 zeznania podatkowego w poz. nazwa OPP należy wpisać:" Stowarzyszenie Gdynia SOS" a w poz. numer KRS należy wpisać: "270683". Potem juz tylko w następnej pozycji wypada podać kwotę darowizny w wysokości tak jak w informacji załączonej w tej pozycji. Oczywiście kwota tej 1% darowizny na nasze stowarzyszenie w zaden sposób nie uszczupla dochodów darczyńcy, a jest automatycznie przelewana przez urząd skarbowy na nasze konto. W 2008 roku otrzymalismy ogółem kwotę 1.245 zł z tytułu tych 1% darowizn od podatku dochodowego. Był to początek naszej działalności, za tę pomoc finansową dziękujemy - no i prosimy "o jeszcze". Mamy plany regularnego wydawania bezpłatnego informatora, o innych naszych wydatkach piszemy przy okazji opisów naszych interwencji (sama opłata za wydanie uzasadnienia wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na pismie to są koszty 400,- zł... Działalnośc społeczna organizacji nie prowadzącej działalności gospodarczej (tak jak nasza) a przeciwstawiającej się korupcji i machlojkom w samorządzie miejskim, jest niestety "karana" takimi opłatami (frazesy o konstytucyjnych prawach obywateli do zrzeszania się są w naszym państwie kolejną fikcją)
Zebrania robocze stowarzyszenia Gdynia SOS organizujemy w „wydębionej” od Urzędu Miasta sali Gdyńskiego Centrum Organizacji Pozarządowych przy ul 3 Maja, obok kawiarni Cyganeria raz w miesiącu (czwarty wtorek miesiąca), w godzinach od 18:00 do 20:00.
|